piątek, 3 października 2014

Prolog


Czwartek, godzina druga w nocy. Jest ciemno, ulice oświetlają jedynie latarnie. Dwóch mężczyzn wychodzi z uliczki ukrytej w głąb jednego z najstarszych osiedli w Sydney. Nie są sami. Przybrani w różnego rodzaju broń wleką za sobą ciało. Nie mają już siły, facet przez nich brutalnie zamordowany waży dobre 100 kilo. Grubas. Ręce jak i ubrania mają całe we krwi. Już nieżywy mężczyzna nie dał im się tak łatwo zabić. Walczył. Widać to po twarzach morderców, są posiniaczone, gdzieniegdzie widać zadrapania. Mimo to, wydają się zadowoleni, niewątpliwie wykonali jakąś ważną misję. To musiało być coś ważnego, albo ofiara musiała być kimś ważnym. Nie zadaliby sobie tyle trudu, aby pozbawić życia zwykłego mieszkańca.
Jeden z nich uśmiecha się przegryzając dolną wargę, jest zdecydowanie młodszy od drugiego. Idą ramię w ramię. Skręcają w drogę prowadzącą do lasu. Doszli do celu. Niewielki, stary opuszczony dom. Dach prawie się wali, wybite szyby w oknach. Uroczo. Starszy zabójca chwyta za klamkę i otwiera drzwi, wchodzą do środka.



"CHOICE" 

---------------------------------------------------------------
 Tak oto tym sposobem na bloga pojawił się prolog. Co o nim myślicie, podoba wam się? Liczę na komentarze i zapraszam do zakładki Bohaterowie.

W x